-To był twój wybór Zayn...
-Powtarzałeś nam tylko, żebyśmy cie nie zatrzymywali, bo nie mamy prawa w to ingerować!
-Trzeba było myśleć wcześniej, a nie teraz, kiedy wszystko już się nam poukładało w zespole... -mówili chłopcy z 1d do błagającego o powrót, Zayna.
-Myślalem, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, ale jak nie -to nie -odpowiadał litościwym głosem Malik.
- Zayn no, jesteśmy, ale nie możesz już wrócić...
-Dlaczego? Dajcie mi ostatnią szansę! Jak drugi raz odejdę, nie będę prosił o kolejny powrót. To zbyt żenujące...
-Skoro żenujące, to po co to robisz?
-Mam kłopoty, po rozstaniu z Perri wszystko się spieprzyło. Zadłużyłem się...
-Wszystko jasne pff...
-To mogę wrocić czy nie?
-No nie, ktoś już zajął twoje miejsce -bez skrupułów wyznał Niall.
-Jakie fałszywce z was! Nienawidzę kurwa! Kurwa no!
Po tym incydencie były członek zespołu wyszedł, niszcząc wszystko dookoła. Chłopcy mięli wyrzuty sumienia, że tak szybko zadowolili się nowym kolegą, a o starym, którego znali 5 lat zapomnieli. Po chwili zjawił się James "ten nowy". Zamknięty został w szafie Harrego na czas rozmowy z Zaynem.
-Hazza kurwa, ile ty masz ciuchów!
-Pff ty byś widział co ma Marchewka! -z uśmiechem na ustach odpowiedział.
-Ej, prosiłem cie! -zdenerwował się Lou.
-No co, taka prawda
-Nie będę zły jak mnie przytulisz i podrapiesz po uszku.
-Mrr ciekawie -zachichotał Niall.
-Czego się nie robi dla mojego ukochanego!
-Wyrzucacie mnie? No wiecie co, kto będzie mi pierdział pod nosem? Kto będzie latał goły przed telewizorem? Kto będzie mi wyżerać lodówkę? Kto będzie mnie doprowadzać do porządku? Przywykłem do was...
-Ty, ty! Nago chodzę tylko czasami! -poprawił żartobliwie Styles.
-A ja pierdzę jak mi się zachcę! -dodał Horan.
Pośmiali się, pogadali. W końcu postanowili iść do Zayna. Gdy byli tuz pod drzwiami, zastanawiali się jak chłopak zareaguje na wieść o tym, że może wrócić do zespołu. Dzwonili po kilka razy, za każdym nie było żadnego sygnału, odzewu. Zaczęli martwić się o niego.
-A co jeśli przez nas zrobił coś głupiego? On jest zdolny do takich rzeczy...-niepokoił się Liaś.
-Spokojnie, może gdzieś poszedł...-pocieszał Hazza.
-Chyba do burdelu! - palnął Lou.
-Ej no nie! Wyrósł juz z takich rzeczy!
-No wiesz, odejście z paczki, rozstanie z Perri...kto wie!
-Błagam, nie strasz nas.
Po dosłownie kilku sekundach zauważyli zza rogu nachlanego Malika. Nie miał siły iść.
-A nie mówiłem!
-To jeszcze nic nie znaczy...
-Ee! Co wy tu kurwa..wypad! Co, może ch-chcecie wejść...o nie nie nie! Wyrzucam was! Sio!
-Nie ma sensu z nim teraz gadać, jest najebany i to ostro. Już stąd od niego czuć, chodźmy, jutro wrócimy.
-O ile jutro też sie tak nie stoczy, eh..
Wrócili po kilku dniach. Woleli odczekać, aby Zayn troche ochłonął. Jednak kiedy przyszli do jego domu nie pukając, było jeszcze gorzej. Pełno pustych butelek po alkoholu i Zayn pod stertą damskiej bielizny
-Nie spodziewałem się, że aż tak weźmie sobie to do serca...
-Z pozoru wydaje się, iż nie przejmuje się opinią innych, ma wszystkich gdzieś i jest silny psychicznie. Ale kiedy sie go pozna bliżej jest zupełnie na odwrót.
-Harry, jak ty to ładnie powiedziałes! -podniecał się Lou.
-No wiem, ma się ten talent, heh. Nie, ale teraz już koniec z żartami. Trzeba mu pomóc, wyciągnąć go z tego.
-Ale jak?
-Spróbować jakoś z nim nawiązać kontakt? Może ja zacznę?
-Hm..
-Zayn? Obudź się! Zayn? Ej! -krzyczał szturchając go po ciele.
-Co chcesz! W-wynocha! -wrzeszczał, nadal nietrzeźwy.
-Co jest z tobą? Co się dzieje?
-Hahaha teraz sie o mnie martwicie, tak? Wcześniej was to nie obchodziło! Wypierdalać mi już!
-Ej, posłuchaj...jesteś mile widziany w zespole, tęsknimy za tobą, potrzebujemy cię i ty nas z resztą też..
-Aha.
-Zayn, możesz wrócić, to był tylko taki żart. Chcieliśmy ci dać do zrozumienia, żeby pochopnie nie decydować i..eh, Zayn no ...
-Nie! Wypad stąd! Jestem niedługo umówiony!
-Z jakąś dziw..
-LOU!
-No co?!
-Nie teraz..Zayn, przepraszamy cie, co musimy zrobić żebyś wrócił?
-Spłacić moje długi, zeswatać mnie na nowo z Perri i tak dalej...
-Za dużo wymagasz!
-Louis zamknij się już! Możemy ci pomóc w tych sprawach, to jak? Razem raźniej!
-Szczerze mówiąc, to brakowało mi pierdów Nialla, więc..
-Ej! Co wy macie do moich bąków?!
-Komiczne są! Horanek nasz! -po czym wybuchnęli śmiechem.
Mimo, że przekonywanie Zayna było trudne i wymagało czasu, chłopcom w końcu się udało! Od tego czasu, zanim coś powiedzieli, dobrze się nad tym zastanowili. Jednym niefortunnym słowem, można kogoś zniszczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz