czwartek, 27 sierpnia 2015

~ Spaces ~

                                                      [KLIK]

-Zayn?! No co Ty tak długo robisz? Miałeś być pół godziny temu! Pospiesz się! -powiedział wzburzony Niall do słuchawki.
-No już idę, co taki wkurzony?- odpowiedział spokojny Zayn.
-Wkurzony?! Wiesz która jest godzina? Za 2 godziny masz przyjęcie zaręczynowe, a Ty nawet pierścionka nie masz, a za godzinę zamykają jubilera!
-No i co się tak przejmujesz, to moje zaręczyny, a nie Twoje.
-W takim razie idź sam. Rozłączam się. Na razie!
-Ej Niall?! Eh...muszę jakoś wyglądać, a nie jakbym z łóżka dopiero wstał...
Po paru chwilach Malik wyszedł z domu i opętało go zdziwienie. Niall był tuż pod drzwiami.
-Co Ty tu robisz? Przecież..
-Dobra, nie marudź! Idziemy!
-Dokąd? Mówiłeś, że mam iść sam!
-Jesteśmy przyjaciółmi? No właśnie!
Po dotarciu do jubilera i kupienia pierścionka, mama dziewczyny zadzwoniła informując o wypadku Megan(dziewczyny Zayna), a tym samym o przesunięciu zaręczyn. Chłopak myślał, że się zastrzeli. 
-Co za...ja tu sie staram, a ona  akurat dzisiaj musiała mieć wypadek!



-Megan miała wypadek?!
-Tak kurwa!
-Zayn?! Wiesz, że sobie tego nie zaplanowała!
-A skąd wiesz?
-Zayn, błagam Cie! Słyszysz siebie w ogóle?!
-Zejdź mi z oczu, chcę być sam..
-I co zrobisz?!
-Chcę przemyśleć parę spraw! Wiesz, że nie lubię takich sytuacji?!
-Wiem, ale jeśli teraz zrobisz jej awanturę to ... Jaki ty jesteś bezuczuciowy! Powinieneś ją teraz wspierać! Jedź do szpitala!
-Nie rozkazuj mi!
-Zayn!
-I co mam udawać, że mnie to nie ruszyło?! Chciałem zaręczyny, a nie odwiedziny w szpitalu...
-Chcesz ją stracić? Proszę bardzo!
-Ej? A może oświadczę się jej w szpitalu, co? Kocham ją ...
-No w końcu gadasz do rzeczy! Dobra, ja spadam. Powodzenia Zayn.
Po tej awanturze Malik pojechał do szpitala, w którym leżała Megan. Była cała zmasakrowana. Przy niej siedzieli jej rodzice, widać było łzy w oczach. Mimo to chłopak wszedł do sali. Dziewczyna automatycznie się uśmiechnęła na jego widok. Wtedy pomyślał sobie to o czym gadał z Niallem. "Jaki ja byłem głupi, przecież widać, że się cieszy, że tego nie ukartowała, że rodzice też są zadowoleni, że..eh" 
Przyszli teściowie chłopaka wyszli. Zostali młodzi.
-Hej, jak się czujesz kochanie?-zaczął Zayn.
-Nie najlepiej, ale dziękuję, ze przyszedłeś. Naprawdę przepraszam, że zaręczyny nie wypaliły przez ten zasrany wypadek.
-No co Ty! To nie Twoja wina! Ale kto powiedział, że nie mogę się tutaj oświadczyć, hmm?
Po chwili wyciągnął pudełko z pierścionkiem, uklękł i zapytał:
-Wyjdziesz za mnie?
-Zayn! 
Dziewczyna była w szoku, aż łza spłynęła jej po policzku. To były łzy szczęścia. Nie wiedziala co powiedzieć, aż w końcu:
-Nawet nie wiesz jak mi tym humor poprawiłeś... nie sądziłam, ze cokolwiek dobrego mnie dziś spotka, serio! Zayn! Oczywiscie, że wyjdę! Kocham Cie!
-Aaa tak sie cieszę! Ja też Cie bardzo kocham! Obiecuję, ze jak wyjdziesz ze szpitala będę się troszczył o Ciebie jak nigdy! Zobaczysz!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz